Pomnażać oszczędności można na różne sposoby. Idealnie, gdyby inwestycje były bezpieczne, czyli nie narażały dysponenta kapitału na straty, oraz pozwalały uzyskać przyzwoitą stopę zwrotu. Współczesne produkty finansowe oferowane przez banki, domy maklerskie, fundusze inwestycyjne inne instytucje zajmujące się pomnażaniem pieniędzy dzielą się na: bezpieczne, o umiarkowanym ryzyku i bardzo ryzykowne.
Kryzys sprawił, że przez pewien czas straciła giełda, czyli instrument pozwalający zarobić dużo w krótkim czasie (choć wedle ekonomistów takie podejście jest niewłaściwe, ponieważ w akcje inwestuje się w horyzoncie minimum dwu-, trzyletnim). Straciły podmioty, które wszystkie albo większość środków zainwestowały w akcje. Traciły w zasadzie wszystkie rodzaje spółek, ale najmniej skurczył się majątek podmiotów z branży spożywczej - w końcu nawet w kryzysie trzeba jeść.
Analitycy giełdowi twierdzą, że w tym roku najlepszym interesem będzie kupno akcji spółek informatycznych, budowlanych, działających w handlu detalicznym i usługach. Eksperci szacują, że na papierach tych firm będzie można zarobić nawet 70 proc. Zresztą o tyle właśnie wzrósł indeks WIG przez cały 2009 r. Nosa miał ten, kto nie spanikował i kupował papiery wartościowe w lutym.
Są też bezpieczniejsze instrumenty finansowe. Należą do nich lokaty i obligacje. Jednak te produkty nadają się do innego typu oszczędzania, gdyż przynoszą pewny, ale relatywnie niewielki zysk (w zależności od oferty maksymalnie ok. 8-9 proc. przez kilka lat). W ten sposób można odkładać kapitał na studia dziecka, drogi kurs albo remont.